Geoblog.pl    bamp93    Podróże    Paris, je t'aime    Dzień 5.
Zwiń mapę
2010
27
sie

Dzień 5.

 
Francja
Francja, Paris
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 34 km
 
Dzisiejszy dzień był dniem wolności :) Spędzaliśmy go dokładnie tak, jak sobie wymyśliliśmy.

Podróż zaczęłyśmy od wycieczki metrem pod Plac de la Concorde. Stamtąd ruszyłyśmy wzdłuż Ogrodów Tuileries do Luwru, w którego bocznym skrzydle znajduje się Muzeum de la Mode du Textilie et des Arts Décoratifs. Pierwszym pomieszczeniem, do którego weszłyśmy, była sala pełna biżuterii. Czarne ściany i złota biżuteria z brylantami, podświetlona subtelnym światłem, sprawiły że czułam się jak w królewskiej garderobie. Po świecidełkach przyszedł czas na niesamowite kreacje! Krótka sukienka o gorsetowym kroju od Yves Saint Laurenta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Była skromna, a jednocześnie bardzo wizytowa. Jestem nią oczarowana! Poza wieloma projektam YSL w muzeum zobaczyłam także suknie Chanel, Chloe, Karla Lagerfelda, czy też Soni Rykiel. Wystawa jest naprawdę wspaniała, gdyż poza strojami sprzed kilku dekad można także obejrzeć wyświetlane w tle filmy z wybiegów, na których modelki prezentują muzealne cudeńka.
Kolejna część wystawy, składająca się na część dekoracyjną, prezentowała ciekawe krzesła, szafy, komody oraz dekoracje zwierzęce. Zakochałam się w starym misiu Paddingtonie i kameleonach śpiewających do-re-mi. Muzeum było wspaniałe, spędziłam w nim 2 godziny, które uważam za idealnie wykorzystane.

Z Luwru skierowałyśmy się Rue de Rivoli na zakupy. Potem udałyśmy się do Parku Jana XXIII na wyspie Cité, by tam chwilę odpocząć.

Zrelaksowane ruszyłyśmy na wieżę Notre Dame, gdzie mogłyśmy zobaczyć słynny dzwon i ujrzeć gargulce oraz rzygacze z bliska. Panorama z katedry miała w sobie coś magicznego. Być może klimat stworzyły ciemne chmury, które nadciągnęły nad Paryż (Sacré-Cœur wyglądało genialnie - wciąż jestem pod urokiem tej świątyni). Dzwon okazał się ogromny, a schody na dzwonnicę bardzo wysłużone. Quasimodo dużo się nawspinał...

Spacer po Dzielnicy Łacińskiej upewnił mnie, że Paryż jest miastem, po którym niezmiernie łatwo mi się porusza. Idąc ulicami miasteczka studentów, nie musiałam korzystać z mapy. Wchodziłam w uliczki, które mi się podobały i bez problemu doszłam w upragnione miejsca. Jeszcze raz obejrzałam Pantheon i Świątynię św. Geowefy z Sorbony oraz sam uniwersytet.

Na obiadokolację spróbowałam naleśnika na słono - z jajkiem i z serem. Bardzo sycący, ale jednak wolę crêpe z nutellą :)

Z Dzielnicy Łacińskiej udałyśmy się na długi spacer brzegiem Sekwany pod Wieżę Eiffel'a. Czując się jak prawdziwa paryżanka, przechodziłam przez jezdnię na czerwonym świetle!

Kolejny i ostatni raz spacerując po Polach Marsowych, zachwycałam się Wieżą Eiffel'a. Gdybym mieszkała w Paryżu na stałe, przychodziłabym tu niemal codziennie. Pijąc kawę na zielonej trawie, oczekiwałam aż Dama nałoży swoje klejnoty. Czułam się jak dziecko, które nie może się doczekać północy w Sylwestra. Kiedy wreszcie nastała upragniona 21.00 urządziłam sobie sesję zdjęciową w stylu Mary Poppins na tle Wieży.

Dziesięć minut później skierowałam się w stronę stacji metra, by dotrzeć do hotelu w Creteil. Ten dzień był niesamowity! Zakochałam się w Paryżu po raz kolejny. W końcu to miasto miłości.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 1 komentarz1 13 zdjęć13 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.08.2010 - 27.08.2010
 
 
08.09.2012 - 10.09.2012